ruszyłem się do Londynu z Australii z dokładnie jedną walizką. Zapakowałam do niego kilka swetrów, kilka spódnic, kilka par dżinsów i (bardzo naiwnie) jeden płaszcz zimowy. Posiadanie dość ograniczonej garderoby oznacza, że ​​wszystko w mojej szafie musi działać podwójnie, ponieważ każdy z moich przedmiotów musi być na tyle uniwersalny, aby pasował zarówno do mojej pracy, jak i weekendowego stroju. Oznacza to również, że muszę wykazać się kreatywnością w dobieraniu par, opracowując nowe sposoby noszenia rzeczy, które posiadam od lat.

Na szczęście ulice Londynu dostarczają wielu codziennych inspiracji, ponieważ stale obserwuję ciekawe sposoby, w jakie inni ludzie układają stroje. (Tak, tuba może być zapakowana, ale jest też wypełniona pomysłami #OOTD, jeśli tylko przyjrzysz się wystarczająco uważnie).

Zauważyłem, że moi koledzy z Londynu są zagorzałymi fanami tonalnego wyglądu i regularnie widują ludzi na ulicach w strojach opartych na jednym, wyraźnym motywie kolorystycznym. Nie ma tu kolor, którego nie spróbują, nawet w chłodniejszych miesiącach.

Tak więc, w imię mody i ograniczonej garderoby, postanowiłam wystawić się na próbę, ciągnąc za sobą cztery dni stonowanych stylizacji z wykorzystaniem posiadanych już przeze mnie przedmiotów. Co zaskakujące, dało mi to nowe spojrzenie na potencjalne opcje stroju kryjące się w mojej istniejącej kolekcji ubrań i zdecydowanie sprawiło, że chcę korzystać z jasnych kolorów. Przewijaj dalej, aby zobaczyć, jak najlepiej wykorzystuję swoją minimalną garderobę, znajdując nowe sposoby noszenia moich ulubionych rzeczy.