Mogłaby uważać wyspę Ibiza za drugi dom i móc pochwalić się listą klientów obejmuje Kate Moss, Paris Hilton i Carę Delevingne, ale Annie Doble jest daleka od typowej „imprezy”. dziewczyna". Kiedy spotykamy ją w jej ruchliwym butiku przy Carnaby Street, siedzi pośrodku tłumu, jednocześnie wysyłając e-maile, zatwierdzając wygląda i kręci włosy, i ma się wrażenie, że w jej świecie powolnej i przemyślanej mody wszystko dzieje się ironicznie szybko kuratorstwo.
W końcu to bystre oko doprowadziło Doble'a do tego punktu, od sprzedaży ukochanych ubrań na targu Spitalfields jako nastolatka, po kolekcjonowanie archiwalnych projektów dla międzynarodowej klienteli i pomimo zakochania się w modzie w młodym wieku, podejście Doble do stylu wykracza poza jej możliwości lata. „Uważam, że styl jest bardzo indywidualny i powinieneś nosić to, co sprawia, że czujesz się najbardziej pewna siebie i najszczęśliwsza” — rozmyśla. „Trendy naprawdę przychodzą i odchodzą, więc wiele moich inspiracji pochodzi z elementów, które kiedyś były trendem w minionych epokach, które zostały dawno zapomniane. Tak trudno jest „być na bieżąco” z tak wieloma dostępnymi rzeczami, ale wierzę, że jeśli będziesz trzymać się swojego prawdziwego stylu, zawsze będziesz szczęśliwy”.
Udało nam się dogonić Doble przed jej debiutem na London Fashion Week (czyli jako projektantka, a nie w niej zwykle na pokazy) i zajrzała do swojej ulubionej i najbardziej cenionej garderoby, Annie's Ibiza butik.
Jesteś właścicielką i kupcem butiku, znawcą stylu vintage i stałym bywalcem Tygodnia Mody, ale jeśli wrócimy do początku, jakie jest Twoje pierwsze modowe wspomnienie?
Tak. Myślę więc, że moim pierwszym modowym wspomnieniem byłby pierwszy raz, kiedy zajrzałam do sklepu z damską odzieżą, musiałam mieć jakieś cztery, pięć lat. Pamiętam, że pomyślałem: „Dokładnie wiem, jak będę się ubierał, kiedy dorosnę” i nie mogłem Czekać żebym mogła się ubrać. Zaprojektowałem swoją pierwszą kolekcję butów w wieku sześciu lat, jeśli możesz w to uwierzyć, były to płomienne buty, całkiem Terry De Havilland, trochę Prada teraz, gdy o tym myślę. Ale oznaczało to, że przejście do mody wydawało mi się najbardziej naturalną rzeczą. Nigdy nie myślałam, że chcę wejść w „branżę modową”, to zawsze było we mnie. Wiesz, rodzaj intuicji, której nie można zignorować. To była dla mnie najbardziej naturalna rzecz na świecie i rzecz, która uszczęśliwiała mnie najbardziej, więc po prostu przyszła do mnie bez potrzeby myślenia o tym. Ostatecznie, tylko moje jelita decydują za mnie.
Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w świecie mody?
Kiedy miałem 13 lat, wsiadałem do pociągu ze szkoły, żeby pracować za kulisami na koncertach w Londynie. Patrząc wstecz, byłem naprawdę młody; nie znali mojego wieku, po prostu kłamałam. Byłem tak zdesperowany, żeby tam być i iść zobaczyć pokazy. To znaczy, kiedy po raz pierwszy pojechałam na New York Fashion Week, miałam około 14 lat i właściwie wspięłam się pod namiot w Bryant Park, żeby się dostać. Mój tata już tam pracował i faktycznie zbiegło się to z końcem semestru z Tygodniem Mody w lutym, ale w końcu dzwonili do mnie co sezon, aby pomóc. Robiłem coś szalonego, na przykład 13 koncertów, a miałem tylko 14 lub 15 lat, ale mój tata właśnie powiedział mi, żebym nie mówił, ile mam lat!
Więc musiałaś zakochać się w branży dość młodo. Jak sposób, w jaki dorastałaś, wpłynął na twoje zainteresowanie modą?
Oczywiście, jako dziecko czytałem Vogue'a i od szóstego roku życia prosiłem o prenumeratę, ale to dlatego, że nikt w mojej rodzinie nie zajmował się modą. Nie było nikogo, na kim bym się wzorowała lub kogo inspirowała, więc po prostu czytałam i czytałam magazyny o modzie, żeby się czegoś nauczyć.
Dorastałem na obrzeżach Londynu, gdzie moi rodzice nadal mieszkają na wsi, i nie było nikogo, kto by to dostał podekscytowany modą inną niż moja babcia, która dała mi abonament, który nadal mam, mimo że zmarła 10 lat temu temu. To, że wciąż mi to wysyłasz, jest naprawdę cudowne. Ostatecznie moi rodzice dali mi miłość i wsparcie, których potrzebowałem, wierzyli we mnie i nauczyli mnie, że mogę zrobić wszystko, co chcę. Więc to dzięki ich miłości i popędowi stało się to możliwe.
Oficjalnie otworzyłeś swój pierwszy Anny Ibiza sklep w wieku 25 lat, ale czy to prawda, że prowadziłeś butiki jeszcze wcześniej?
Mam sklep od 19/20, ale to było na Ibizie. Ponieważ pracowałem w PR, nawet wcześniej, zawsze chciałem, aby zakupy były dobrze strzeżoną tajemnicą, ponieważ rzeczy, które mieliśmy, były Więc niesamowity. Nigdy nie słyszałbyś o sklepie, który byłby popularny tylko z ust do ust, więc chciałem, żeby to było coś całkiem oryginalnego.
Chciałem, aby mój sklep rozwijał się organicznie, a nawet gdy magazyny pukały do drzwi, przez lata odmawiałem, ponieważ chciałem, aby wydawał się ekskluzywny. Miałem już wtedy moich dużych klientów, których mam teraz, więc chciałem, żeby to było dla nich prywatne i ja myślę, że częściowo dlatego sklep odniósł taki sukces, utrzymując tych samych klientów przez ponad 10 lat lata. Kiedy miałem 25 lat, oficjalnie otworzyłem sklep i nazwałem go Anny, i wtedy w końcu zgodziłem się na naciskanie i postawienie się tam.
Tak naprawdę otworzyłem sklep tylko po to, żeby chcieć działać charytatywnie i zrobić coś dla planety. Już wtedy, jeszcze 10 lat temu, wiedziałem, że chcę coś robić, więc pomyślałem, że jak będę miał sklep, to może ludzie zaczną mnie słuchać. Może wezmą mnie na poważnie, bo wiem, że ludzie zwracają uwagę na moje ubrania i autoekspresję, i że to może być świetna platforma do zainspirowania zmian. A teraz jest świetnie – Greenpeace i ja pracujemy nad projektami, a ja jestem ambasadorem Project Zero. Dzięki temu mogę robić wszystkie rzeczy, które kocham i które są moją wielką pasją.
To musi iść w parze z Twoją miłością do ubrań vintage?
Dokładnie. To wszystko łączy moją miłość do historii i moją pasję do ponownego wykorzystania wszystko. Chodzi mi o to, że byliśmy jedną z pierwszych [marek], które stworzyły ekologiczne sukienki, używając takich rzeczy jak koraliki z recyklingu. Stworzyliśmy sukienkę do nowej kolekcji, która jest dosłownie zrobiona z plastiku, który zebraliśmy tutaj w sklepie. Jest przepuszczana przez małą maszynę tutaj, na Carnaby Street, a następnie prasowana w arkusze, aby zrobić koraliki, a potem składamy sukienkę tutaj [w sklepie]. Więc po raz pierwszy sukienka ma zerowy cykl życia. Bez śladu, bez odpadów. Nikt inny nie tworzy dzikich, szalonych, zabawnych ubrań, które są całkowicie zrównoważone.
Więc otwierając sklep w tak młodym wieku – czego nauczyłeś się z tego doświadczenia?
To znaczy, oczywiście wszystkiego o prowadzeniu biznesu musiałem się uczyć od podstaw. Jeszcze dwa lata temu nie mieliśmy takiego zespołu, a teraz jest nas 25. Ale zanim będziesz mógł się rozwijać, uczysz się wszystkiego na bieżąco, więc zawsze się zmieniamy.
Mieszkałam w Nowym Jorku, pracowałam w Londynie, a potem pierwszy raz przyjechałam na Ibizę, kiedy miałam jakieś 18 lat i po prostu się w niej zakochałam, wiedziałam, że nie mogę wyjechać. Sprzedawałem ubrania vintage odkąd skończyłem 16 lat i zajmowałem się rynkiem Spitalfields, ale vintage nie było wtedy tak popularne jak teraz, więc inwestowanie w coś było zupełnie inną rzeczą. Dopiero gdy ktoś powiedział mi „powinieneś otworzyć sklep, twoje rzeczy są niesamowite”, pomyślałem ok, spróbuję. I nie sądziłem, że wytrzyma dłużej niż rok!
Co było takiego w Ibizie – lokalizacja i atmosfera, które były dla Ciebie odpowiednie?
Całkowita swoboda, hedonizm i styl życia — czujesz się, jakbyś żył w innych czasach. Nie ma się wrażenia, że żyje się w nadmiernie skomercjalizowanym świecie. Myślę, że bardzo dobrze pasuje do sposobu, w jaki żyję i sposobu, w jaki postrzegam świat. Miło jest móc prowadzić bardziej autentyczne życie, wiesz? To naprawdę wyjątkowe.
Patrząc na Instagram sklepu, wydaje się, że wykorzystałeś tę energię. W sklepie zawsze jest impreza!
Jasne. To jak nieustanna impreza. Każdy dzień jest po prostu zabawny. I pracujemy naprawdę, naprawdę ciężko, wszystkie z nas, dziewczyny, ale kochamy się tak bardzo, że po prostu spędzamy ze sobą najlepsze chwile. Zawsze wpadamy w histerię.
Jeśli to możliwe, czym jest dla Ciebie „normalny” dzień? A co do tego nosisz?
No cóż, założyłbym jeden z moich garniturów – jeden z moich garniturów Westwood. Są po prostu najprostsze i zaskakująco wygodne. Zawsze noszę spódnicę i rajstopy, ponieważ lubię siedzieć ze skrzyżowanymi nogami i większość dnia spędzam biegając. Ale to zawsze będzie w spódnicy.
Oczywiście od dawna nosisz się w stylu vintage, ale czy jest w Twojej garderobie coś, do czego jesteś szczególnie sentymentalna?
O mój Boże, tyle rzeczy! Ale moim ulubionym kawałkiem jest the spódnica – XVIII-wieczna spódnica, którą mam w szafie. Uwielbiam go nosić i jest tak wyjątkowy, ponieważ nigdy więcej nie poczujesz takiego materiału, to czysty jedwab i wykonany starą metodą. Pierwotnie była to warstwa spodnia osiemnastowiecznej sukni, którą kupiłam, ostatecznie halkę nosiłam osobno. Udało mi się zdobyć zupełnie nową garderobę z elementami, o których zawsze marzyłam i na każdą okazję, i myślę, że to najbardziej ekscytująca rzecz w projektowaniu własnej kolekcji. Dzięki wizjom, które stworzyłem, mam teraz swobodę noszenia dokładnie tego, co chcę.
Jak szukasz rocznika? Jakich rzeczy szukasz i gdzie je znajdujesz?
To znaczy, oczywiście po robieniu tego przez 16 lat po prostu wiesz wszystko, co trzeba wiedzieć! Zaopatruję się w roczniki z całego świata, ale nie mogę zdradzić swoich sekretów... ale w końcu moje przeczucie zawsze decyduje za mnie. Nigdy nie szukam niczego konkretnego. Po prostu tak czuję. Wcale nie lubię przesadzać. Od razu wiem, czy coś mi się podoba, czy nie i nie wiem, jak to właściwie wytłumaczyć. Po prostu kieruję się instynktem, a tego nie można się nauczyć, z tym się rodzisz. Naprawdę wierzę, że ktoś z prawdziwym stylem pochodzi z twojego wnętrza.
Czy myślisz, że to ważny czynnik, dlaczego masz tak niesamowitą klientelę i dlaczego ludzie tak długo chcą z tobą pracować? Co ich przyciąga do Ciebie i sklepu?
To piękne ubrania na koniec dnia. Bardzo dobrze wykonane ubrania, nigdy nie idziemy na kompromis w sprawie jakości i przechowujemy rzadkie egzemplarze. I myślę, że może sposób, w jaki patrzę na rzeczy lub sposób, w jaki jestem kuratorem, myślę, że może im się to podoba. Wiele rzeczy tutaj jest jednorazowych, więc zawsze jest to bardzo miłe jako klient. Są elementy, których nie znajdziesz nigdzie indziej, są one sprzedawane tylko tutaj. Uważam, że nienawidzę robić zakupów gdziekolwiek indziej! Wchodzisz tu i tyle czuje miło, jakbyśmy byli w domu, a ty przymierzałaś rzeczy w swojej sypialni. Nie znoszę dużych sklepów ani niczego w tym rodzaju – tam jest zbyt nudno.
Od czasu pandemii nastąpił prawdziwy wzrost liczby ludzi, którzy chcą się przebrać i wyjść, i wydaje mi się, że ten sklep naprawdę oddaje ten nastrój.
Oczywiście, zwłaszcza że ludzie stali się bardziej świadomi ekologicznie. Nasza firma zajmująca się sprzedażą zrównoważonej odzieży imprezowej pojawiła się we właściwym czasie.
Czy jest coś, co ostatnio kupiłeś, z czego jesteś naprawdę zadowolony?
Dla mnie znowu jest to osiemnastowieczna wiktoriańska jedwabna spódnica, która leje się tak niesamowicie, jedwab jest tak dobrze wykonany, że gdybym mogła, nosiłabym ją codziennie. Ale poza tym jest tak wiele rzeczy, które sprzedałem i nie przestałem o nich myśleć. Jedną z najbardziej pamiętnych rzeczy jest bardzo rzadka perłowa marynarka teatralna z lat 20., którą sprzedałem, ponieważ na mnie nie pasowała. Po prostu przypominam sobie, że osoba, która teraz posiada ten przedmiot, pokocha go i będzie go pielęgnować tak samo jak ja, i uwielbiam patrzeć, jak ludzie cieszą się i noszą przedmioty, które zdobyłem podczas mojej podróży.
Opowiedz mi więc o swojej pierwszej kolekcji — jaka była luka w ofercie, którą mógłbyś wypełnić?
Ludzie zawsze kochali moje archiwalne dzieła, ale nikt nigdy nie mógł ich kupić, więc naprawdę chciałem tworzyć stare rzeczy technik — na przykład użyliśmy techniki szycia z Imperium Osmańskiego, która ma ponad 150 lat, a ponieważ są one długie zapomniane, tak trudno je znaleźć — dlatego używamy tradycyjnych technik, aby przywrócić niektóre z naprawdę wyjątkowych elementów, których nie można już nie znaleziono.
Już wiem, które kawałki będą tymi, które zwariują. Myślę, że ludzie pokochają w szczególności czerwone szorty Ziggy, jest też naprawdę niesamowita czerwona sukienka z mnóstwem koralików. Ten jest niesamowity. Jest też ta wiktoriańska koronkowa sukienka, która wygląda niesamowicie z małym gorsetem. Każdy element kolekcji można nosić przez cały rok i na każdą okazję, a jedną z rzeczy, która zawsze mnie ekscytuje podczas projektowania, jest wizja samodzielnego noszenia. Połowę czasu spędzam na Ibizie, więc zawsze mam na myśli letni strój.
Jest oczywiście wiele elementów imprezowych, jak je bierzesz w ciągu dnia, jeśli chcesz je bardziej zużywać?
Cały czas nosiłabym tę złotą sukienkę. Założę rajstopy, moje mokasyny od Gucciego, a może nawet włożę pod nie mały golfik, żeby było bardziej swobodnie. Ale to moja ulubiona rzecz do noszenia przez cały dzień, ponieważ jest bardzo wygodna.
Gdybyś mógł spróbować podsumować swój osobisty styl, jak byś go opisał?
Właściwie cały czas się zmienia. Nigdy nie ma jednej rzeczy, która mi się podoba i cały czas zmieniam zdanie, więc to ciągle się zmienia. Myślę, że po prostu rośnie razem ze mną. To całkiem miłe, bo tak samo jest z moimi klientami, dorastamy, zmieniamy się, przeprowadzamy i mogliśmy mieć 14 lat lub 80 lat, ale nadal można tu robić zakupy. Powiedziałabym, że mój styl jest dość ponadczasowy, bo nie podążam za trendami. Nadal mam rzeczy z mojej szafy z czasów, gdy miałam 18 lat, które nadal doskonale nadają się do noszenia. Myślę, że to najbardziej zrównoważona rzecz, jaką możesz ogólnie zrobić, to po prostu kochać te same przedmioty. Dlatego robimy to, co robimy, i tworzymy ponadczasowe ubrania, nawet jeśli nie są one podstawowe, więc inwestujesz w nie i nosisz je przez całe życie.
A czy jest ktoś, na kogo patrzysz, kto według ciebie ma naprawdę fantastyczny styl osobisty?
Nigdy tak naprawdę nie spojrzałem na nikogo, gdzie powiedziałbym: „Och, ich styl jest niesamowity!” Oprócz Tish Weinstock. Ma dobry, naprawdę dobry gust. Jedyną osobą, z którą tak dobrze się dogadywałem, jeśli chodzi o styl, jest również Kate [Moss]. Klikamy, kiedy ją ubieram, i kocham, kocham, kocham jej oko - to niesamowite.
Czy w Twojej przeszłości był zakup, który wydawał się szczególnie ważny? Może to oznaczało chwilę lub wydawało się kamieniem milowym?
Pamiętam, jak kupiłam swój pierwszy dorosły sweter, a raczej pierwszą rzecz, którą dla siebie wybrałam. I myślę, że to zmieniło w pewnym sensie wszystko. Był to aksamitny, fioletowy golf z zapięciem na suwak. A byłem tak młody, że to wiele znaczyło. To był pierwszy kawałek, który wybrałem dla siebie i to takie dziwne, jak pamiętam, jak się po tym czułem.
Co ja Do Wiem, że jako dziecko spędzałem większość dnia w majtkach, ponieważ cały dzień zmieniałem stroje. Zdobywałam stare szaliki i robiłam z nich sukienki i turbany, więc bardziej sensowne było dla mnie pozostanie w bieliźnie, bo łatwiej było mi się przebrać.
Czego możemy się spodziewać po tej marce po półtora roku ekspansji i ewolucji?
Inspiracją dla kolekcji było w dużej mierze oko w moim umyśle. Projektowanie tej pierwszej kolekcji było bardzo osobiste, a proces ten był najbardziej zabawną częścią. Uznałem to za satysfakcjonujące i inspirujące, a takie marzenie się spełniło. Moja najlepsza rada dotycząca kariery zawsze brzmiała: pozostań wierny swoim pomysłom, twoja droga do sukcesu zależy od twojej ciężkiej pracy i poświęcenia. Co dalej z Anią? Kontynuować podążanie za głosem serca i robić coś, co naprawdę sprawia mi przyjemność, i pracować tak ciężko, jak to tylko możliwe. Chociaż, kiedy znajdziesz coś, co kochasz i sprawia ci to przyjemność, nie czujesz się jak „praca”. Potencjalnie będziemy otwierać więcej sklepów i pracować nad kolejną kolekcją, która zostanie wypuszczona we wrześniu na czas Tygodnia Mody w przyszłym sezonie. To wszystko jest naprawdę ekscytujące.