Dwa miesiące temu przeszedłem z pracownika biurowego do samozatrudnienia. Nie tylko stara praca w biurze, ale taka, która wymagała wchodzenia i wychodzenia z szafy modowej, dni poza biurem na zdjęciach i dni między biurem a spotkaniami. Niemniej jednak zawsze były stosunkowo uporządkowane i były dwie nieskomplikowane prawdy: będę widział biuro pełne ludzi i będę reprezentować markę na zewnątrz. W większości ubrałem się odpowiednio: gdzieś pomiędzy pozostawaniem w zgodzie z marką, odrobiną typowej odzieży roboczej, a odrobiną własnego stylu.
Zasady nigdy nie były rygorystyczne, a jednak powiem, że myśl o noszeniu tego, co chciałam na co dzień, byłaby niedopowiedzeniem. Tak było do czasu, gdy niezawodna wolność – i komplikacje związane z ubieraniem się bez zasad – sparaliżowały moją produktywność. Plan był taki, żeby pracować z domu. Niedawno uruchomiłem własną stronę internetową, a mój partner biznesowy miał pozostać na pełnym etacie jeszcze przez kilka tygodni. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że to nie będzie takie proste: przez większość dni musiałem pracować w domu między ważne spotkania ze współpracownikami i klientami, a moje marzenie o wylegiwaniu się w kaszmirowych spodniach szybko zniknęło.
Jestem typem osoby, która nie może wydajnie pracować, jeśli rozprasza mnie choćby chwila dyskomfortu: szpilki, obcisłe spodnie i bluzki z golfem to nie, nie i nie. Jednak legginsy i kaszmirowy sweter dają mi podświadomą zgodę na umieszczenie w tle serialu (później się rozprasza) i zwijam się z gorącą czekoladą, ergo osiągając stosunkowo niewiele z my dzień roboczy. Poza tym, kto ma czas, aby po każdym spotkaniu przesiąść się ze smarta na kanapowego ziemniaka w imię wygody? Niestety nie ja. Musiałem znaleźć rozwiązanie krawieckie.
Szybko zdecydowałam, że zainwestowanie w kilka wygodnych, ale w miarę eleganckich spodni to dobry punkt wyjścia. W stanie całkowitej niepewności szukałem inspiracji u moich kolegów samozatrudnionych (i nieprawdopodobnie stylowych) przyjaciół. Od mojej eleganckiej greckiej dziewczyny Natalia Georgala do wszechstronnie utalentowanych Doina, są stałym przypomnieniem, że kobiety noszą spodnie i noszą je dobrze. Na szczęście – i prawdopodobnie nieprzypadkowo – przyglądałem się czasom, kiedy garnitury są w modzie.
Z Mango do Margieli i od J.Crew do Jakuba, natknąłem się na więcej świetnych spodni, niż mogłem chwiać moją pensję. Więc zdecydowałem się na dobrą odmianę: czarną parę z wysokim stanem na sprytniejsze dni, spodnie w kratę w stylu vintage z innymi nadrukami i kilkoma szerokimi spodniami w kolorze wielbłąda, które były idealne do nadania wygodnej dzianiny, która wyglądała jak dorosła w górę.
Następnym punktem mojego programu było sprawienie, by dżins wyglądał tak profesjonalnie, by można go było nosić na ważne spotkania przy śniadaniu i lunchu. Wiele lat temu ustaliłem (podczas pracy w biurze finansowym jako studentka uniwersytetu), że białe koszule sprawiają, że czuję się nieswojo, więc szukałem inspiracji u lepszych użytkowników dżinsów niż ja sam. Często zastanawiałem się jak Lucy Williams jest tak genialnie inteligentna w swobodnych przebraniach, a znalazłem odpowiedź w jej repertuarze blezerów.
Zdecydowałam się na swoją ścieżkę: potrzebowałam smukłej koszuli z efektem marynarki i wygody jedwabnej bluzki (siedzącej przy domowym biurku w sztywnym koszula nie może być mniej atrakcyjna) i szukałem alternatyw, które sprawiły, że poczułem się profesjonalnie, a jednocześnie były zgodne z moją nową pracą z domu szafa na ubrania. Odpowiedź znalazłam w nowej fali marek produkujących ubrania dla kobiet takich jak ja: Monografia, Maggie Marilyn oraz Rixo Londyn przywracają osobowość bluzkom i koszulom, a wszechstronność przywracają do mojego katalogu dżinsów.
Gdzie jestem teraz? Obecny status: poszukuje wygodnych butów z napisem „kobieta biznesu”, które można nosić również w weekendy. To ostatni element mojej układanki z garderobą w domu i prawie go rozwiązałem. Mam nadzieję, że wkrótce się zgłoszę, ale na razie kupuj niezbędne rzeczy do pracy w domu, które myślę, że będziesz potrzebować.