Przyznam to – to jest przymiarka urody, której najbardziej się obawiałem. Chociaż nie robiłem tajemnicy z mojej miłości do róże oraz korektory, a nawet przekonałem się o radości noszenia tusz do rzęs na co dzień podczas moich poszukiwań podstawowych produktów kosmetycznych nie jestem dziewczyną bronzer. Tak, mimo że jestem dość blada, rzadko sięgam po produkty, które próbują naśladować te muśnięte słońcem wakacje blask. Może to dlatego, że nie mam tendencji do uzyskiwania tego rodzaju koloru w sposób naturalny. (Zaufaj mi – po spędzeniu dwóch tygodni w Tajlandii, wróciłem do znajomych, którzy bardziej opalili się po sobotnim popołudniu w parku niż po dwóch tygodniach w 30-stopniowym upale.) A może dlatego, że jestem naprawdę zadowolony z odcienia skóry i wolę dodawać kolor za pomocą zabawa cień do powiek lub wyskakuje róż. Tak czy inaczej, bronzer to jeden makijaż produkt, który jest naprawdę poza moją strefą komfortu.

Niezależnie od tego, w ciągu ostatnich kilku tygodni wypróbowałem prawie 40 bronzerów, aby wypracować najlepsze na rynku. Kilka wniosków, których nauczyłam się po drodze: Formuły w kremie i płynie są twoim przyjacielem, jeśli szukasz subtelnego blasku. Możesz zmieszać je z kremami nawilżającymi i podkładami, aby uzyskać efekt muśnięcia słońcem na całej powierzchni lub wklepać je po kościach policzkowych, aby uzyskać rozświetlony efekt. Jeśli szukasz czegoś szybkiego i łatwego, które można nadać cerze pełnej brązu, wybierz zamiast tego pudry.

Dla porównania, oto jak wygląda moja skóra bez bronzera.

Jeśli chodzi o bezproblemowy makijaż, jestem już wielką fanką przenośnych kremów Trinny London, a bronzer nie zawiódł. To subtelny, pozbawiony blasku złoty odcień, który będzie wyglądał wspaniale na gołej skórze. Tutaj użyłam pędzla do polerowania, aby pokryć go podkładem na policzkach jako róż do policzków w kolorze brązu – i jestem w tym.

To był jeden z pierwszych bronzerów, który wypróbowałem i jest to zdecydowanie dobry punkt wyjścia, jeśli dopiero zaczynasz go nosić. Jest to drobno zmielony puder, dzięki czemu bezproblemowo wtapia się w skórę, a nałożenie zbyt dużej ilości jest prawie niemożliwe. Użyłem puszystego pędzla i odkurzyłem go praktycznie wszędzie, aby moja skóra wyglądała trochę bardziej promiennie.

Pomimo swojej nazwy, stwierdziłem, że ten kremowy sztyft brązujący faktycznie całkiem błyszczy na mojej skórze. Świetny do aplikacji w podróży lub w podróży, możesz nakładać go bezpośrednio na skórę z sztyftu i rozcierać opuszkami palców. Pokochałam połysk, jaki nadał szczytom moich kości policzkowych i sposób, w jaki złączył się z podkładem, aby uzyskać naturalny blask. Możesz łatwo to ułożyć, jeśli chcesz jeszcze bardziej brązowego wyglądu.

Po pierwsze, ten bronzer jest ogromny. Chociaż jest to jeden z droższych produktów w asortymencie, nie jestem pewien, jak kiedykolwiek wykończyć jeden z tych kompaktów. Uwielbiałam tę formułę – niesamowicie kremowy puder – ale na mojej skórze wyglądała trochę mętnie. Myślę, że dla głębszych, bardziej oliwkowych odcieni skóry byłoby to piękne.

Zainspirowana łatwym, przewiewnym życiem Down Under, ta nowa marka kosmetyczna zyskuje popularność na całym Instagramie. Serum napigmentowane możesz nosić samodzielnie, zmieszane z produktem bazowym lub jako rozświetlacz. Dodałem kilka kropli do mojego balsamu barwionego i naprawdę podobały mi się rezultaty. Chociaż nie daje tak silnego efektu opalenizny, jak niektóre inne bronzery, to sprawiło, że moja skóra wyglądała na zdrowszą i bardziej promienną, a także zdecydowanie dodała blasku.

Dla mnie to była prawdziwa miłość do bronzera. Chociaż Charlotte Tilbury zaleca dodanie „rzeźbionej” części tej palety do obszarów, które chcesz podkreślić i obrysować, obficie posypałam nią całe policzki, aby uzyskać więcej złotego blasku. Uwielbiam to, że zawierał też rozświetlacz, który dodaje skórze miękkiego, prawie przefiltrowanego blasku. To może po prostu trafiać do mojej codziennej kosmetyczki.

Chociaż to nie zadziała dla wszystkich, jeśli jesteś blada jak ja, puder w odcieniach brązu lub złota da efekt bronzera bez ryzyka przesadzenia. Ten od Ciate ma rozświetlające wykończenie dzięki marmurkowej fakturze pudru. Byłby to dla mnie świetny zimowy bronzer.

Mogę naprawdę tylko przeprosić, że mój ulubiony bronzer z tej grupy jest najdroższy na liście. Nowa premiera od wizażysty Gucci Westmana, ten bronzer był - jak sama nazwa wskazuje - najbardziej maślanym pudrem, z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Uwielbiałam to, jak wyglądała naturalnie i promiennie na mojej skórze, a po nałożeniu go rano utrzymywała się przez cały dzień, nie wydawała się ciastowata ani nie osadzała się w porów lub drobnych zmarszczkach.

Ze wszystkich bronzerów, które wypróbowałem, to właśnie ten pudrowy z Illamasqua najbardziej naśladował poświatę, jaka powstała z samolotu. Nosiłam to w dniu, w którym miałam na sobie tylko zabarwione serum i pomogło mojej skórze wyglądać trochę świeżiej i zdrowiej bez konieczności nakładania wielu produktów.

Zachowałem ten produkt do końca mojej podróży, ponieważ, spójrzmy prawdzie w oczy, tak ogromna paleta nie jest dla początkujących brązujących. Muszę jednak przyznać, że choć może trochę przesadziłam z aplikacją (to zdjęcie jest tym, o czym marzyłam, że będę wyglądać po moje tropikalne wakacje), ma naprawdę imponującą gamę pigmentowanych bronzerów i ładnych rozświetlaczy, które będą dobrze działać na całej gamie skóry dźwięki.