Jeśli chodzi o luksusowe marki kosmetyków do pielęgnacji skóry, La Prairie jest na szczycie mojej listy. Nie zrozumcie mnie źle, kocham trochę Augustyna Badera I La Mer, ale dla mnie La Prairie naprawdę wyróżnia się z tłumu dzięki imponującym początkom marki. Założona w 1931 roku marka zaczynała jako ośrodek wellness na wybrzeżu Szwajcarii, pod kierownictwem naukowym dr Paula Niehansa. Dr Niehans opracował terapię komórkową, co doprowadziło markę do opracowania własnego, ekskluzywnego kompleksu komórkowego. Ten kompleks komórkowy wspomaga proces odnowy skóry i stanowi serce niemal każdego dzisiejszego produktu do pielęgnacji skóry La Prairie.
Choć jest to innowacyjne i imponujące, marka wykorzystuje jeszcze jeden składnik zawsze wpada mi w oko. Zgadza się, mówię o kawiorze. Zanim wypróbowałam pielęgnację skóry La Prairie, zawsze uważałam kawior za bardzo drogą przekąskę, której nie miałam ochoty próbować. Nie wiem jak u Was, ale u mnie już sama konsystencja mnie zniechęciła. Okazuje się jednak, że kawior może również pomóc w nawilżeniu, liftingu i ujędrnieniu skóry, więc gdy się o tym dowiedziałam, bardzo mnie zaintrygowała, aby wypróbować jeden z kawiorowych produktów do pielęgnacji skóry La Prairie.
Można śmiało powiedzieć, że produkty te nie są tanie. Biorąc pod uwagę kremy i serum, których ceny wahają się od 400 do ponad 600 funtów, zdecydowanie nie jest to coś, co kupujesz regularnie. Biorąc to pod uwagę, jako redaktorka działu urody zawsze jestem gotowa wystawiać te luksusowe produkty na próbę, aby sprawdzić, czy naprawdę są warte inwestycji. To ciężka praca, ale ktoś ją musi wykonać, prawda?
Niedawno firma La Prairie wprowadziła na rynek nowy produkt w swojej ofercie kawioru, zwany Serum Infuzyjnym White Caviar Pearl. Sprzedając za fajne 615 funtów, zdecydowałem, że nadszedł czas, aby spróbować i dowiedzieć się, czy będzie to miało zauważalny wpływ na moją skórę. Kontynuuj przewijanie, aby poznać moje szczere przemyślenia...
Na początek porozmawiajmy o opakowaniu. Serum zamknięte jest w przepięknej butelce ze srebrną zakrętką i łatwą w użyciu pompką. Sam produkt wygląda jak małe perełki, co bardzo mnie podekscytowało nałożeniem go na skórę.
Formuła została opracowana tak, aby redukować zaczerwienienia (coś, czego doświadczam) i ciemne plamy, a jednocześnie ujędrniać skórę i zwiększać jej blask. Wzbogacony jest szwajcarskim złotym kawiorem, kapsułkowaną lumidozą (cząsteczką rozświetlającą) i oczywiście ekskluzywnym kompleksem komórkowym marki.
La Prairie zaleca stosowanie go zarówno rano, jak i wieczorem, po oczyszczeniu skóry, dlatego zdecydowałam się zastąpić moje zwykłe serum i testować ten produkt codziennie przez cały miesiąc.
Już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona lekkością, jaką daje na skórze. Nakładanie go było tak odświeżające, że używanie go rano było jeszcze przyjemniejsze. Jednakże, ponieważ był tak lekki, byłam sceptyczna co do tego, jak będzie nawilżał, zwłaszcza że moja skóra zaczęła się przesuszać wraz ze spadkiem temperatury.
Nie wiedziałam, że niepotrzebnie się martwię, ponieważ to naprawdę jedno z najbardziej nawilżających serum, jakie próbowałam. Kolejną rzeczą, której się obawiałam, było to, czy nie podrażni mojej skóry. Mam dość wrażliwą cerę i zazwyczaj trzymam się prostych marek, które wiem, że moja skóra uwielbia, takich jak Bioderma i Clinique. Powtórzę: niepotrzebnie się martwiłam, gdyż już po pierwszym użyciu moja skóra była uspokojona i ukojona, a podczas testowania tego produktu nie miałam żadnych wyprysków. Czy rzeczywiście widziałam różnicę w mojej skórze? Tutaj sprawa staje się nieco trudniejsza.
Moja skóra bez makijażu po czterech tygodniach testowania serum.
Nie można zaprzeczyć, że moja skóra czuła się niesamowicie za każdym razem, gdy tego używałam, a jednej rzeczy, której się nie spodziewałam, było to, jak przejrzysta ta surowica utrzymała moją skórę. Nie tylko było jasne, ale czułam, że moja cera wygląda na znacznie mniej matową niż zwykle o tej porze roku i zdecydowanie zauważyłam, że mam więcej blasku.
Jednakże jedną rzeczą, na którą naprawdę liczyłam, że się poprawi, było zaczerwienienie wokół czoła i nosa, ale jeszcze nie zauważyłam ogromnej różnicy. Może to wynikać z faktu, że używam produktu dopiero od czterech tygodni i może minąć trochę więcej czasu, zanim zobaczę te zmiany, ale biorąc pod uwagę cenę, poczułem się trochę zniechęcony. Pomijając zaczerwienienia, jedna rzecz, która mnie zaskoczyła, to to, jak dobrze serum radzi sobie pod makijażem.
Mój makijaż po zastosowaniu serum w celu przygotowania skóry.
Nie lubię niczego zbyt gęstego i ciężkiego pod makijażem, ale mimo to chcę, aby moja skóra była nawilżona przez cały dzień, a ten produkt dokładnie to zrobił. Mój podkład praktycznie ślizgał się po użyciu, a moja skóra była tak miękka nawet po długim dniu w pracy i bez tubek.
Podsumowując, jestem zdecydowanie pod wrażeniem tego produktu i będę go nadal używać codziennie, aby zobaczyć, czy zauważę dalsze rezultaty. Czy mówiąc to, uważam, że trzeba wydać ponad 600 funtów, aby uzyskać nawilżoną, świetlistą skórę? Absolutnie nie. Gdyby nie moja praca, nie sądzę, że kiedykolwiek byłabym w stanie uzasadnić wydawanie tak dużej kwoty na produkt, skoro wiem, że na rynku jest tak wiele dobrych marek produktów do pielęgnacji skóry w przystępnej cenie. Gdybym jednak kiedykolwiek miała ochotę się przepuścić, to znalazłoby się na szczycie mojej listy i wiem, że moja rutyna będzie nieco mniej luksusowa, gdy w końcu zabraknie mi tego serum.