Jeśli chodzi o kosmetyki, wszystko, co ma w opisie słowo „matowy” wystarczy, żebym się wzdrygnęła. W chwili, gdy widzę te pięć liter wypisanych na garnku lub tubie, odpadam. Widzisz, lubię moją skórę blask. Lubię, gdy skóra jest zroszona i świetlista. Jeśli chodzi o podwaliny, wybieram czystsze opcje, które obiecują zwiększyć blask, dla bronzerów i najważniejsze Zawsze wybieram płynne formuły dla dodania dewiness i kategorycznie nigdy nałóż proszek wykończeniowy.

Oczywiście mój wybór, aby zdecydować się na zroszony makijaż i wykończenia skóry ma swoje pułapki. Na przykład mój makijaż ma tendencję do ślizgania się w ciągu dnia i wymaga ciągłych poprawek. Co więcej, moja naturalnie tłusta skóra nie żeluje szczególnie dobrze z wodnistymi lub tłustymi teksturami produktów, które lubię, a wiele z tych produktów powoduje, że moje i tak już duże pory wydają się jeszcze większe.

Aby zaradzić tej sytuacji, w ostatnich latach zdecydowałam się na matowe formuły korektorów i trwałe spraye utrwalające. Do czasu, kiedy kilka tygodni temu spróbowałem nowego

Terry Hyaluronic Pressed Hydra Powder (38 funtów) po raz pierwszy i nagle stał się osobą w proszku.

Przed zastosowaniem By Terry Hyaluronic Pressed Hydra Powder.

Rzecz w pudrze wykańczającym polega na tym, że chociaż wiem, że świetnie nadaje się do przedłużania trwałości bazy, większość z nich drastycznie niweluje blask, na który tak ciężko pracuję. W rzeczywistości większość formuł pozostawia moją skórę suchą i pozbawioną blasku. Od lat wizażyści powtarzają mi, że kluczem do aplikacji pudru jest ograniczenie go tylko do tych obszarów, których potrzebujesz, czyli dla mnie najczęściej w strefie T i pod oczami. Jednak jest to również obszar, który według mnie najlepiej daje złudzenie blasku.

Tak więc przez te wszystkie lata moim jedynym rozwiązaniem było całkowite pominięcie proszku. Przysięgłam, że dopóki nie będzie produktu idealnego (czegoś, co utrzyma makijaż przy jednoczesnym zachowaniu blasku), nie będę brać udziału w nakładaniu pudru. A teraz, po tak długim czasie, w końcu istnieje idealny produkt. Jasne, matuje, ale nie przypomina niczego, czego kiedykolwiek próbowałem. Zaciera również pory, udoskonala i nadal nadaje skórze wygląd skóry.

Od jakiegoś czasu znam pudry do twarzy na bazie kwasu hialuronowego. Wyglądają jak przeciętny puder, ale zawierają kwas hialuronowy, który nadaje jedwabisty, zroszony i orzeźwiający dotyk. Mój problem z nimi polega na tym, że takie pudry są zazwyczaj sypkie, co prawie zawsze powoduje, że nakładam zbyt dużo substancji. Nowy puder prasowany By Terry jest jednak inny.

W prasowanej kompakcie sam puder jest całkowicie prześwitujący, nie pozostawiając widocznych śladów na skórze. Podobnie jak inne, zawiera kwas hialuronowy, który zapewnia nawilżenie i sprawia, że ​​nie wygląda na sucho, ale tak zawiera również perełki miki i inne pudry soft-focus, które rozmywają skórę i jakoś maskują moją grubą pory. Najbardziej podoba mi się jednak to, że ponieważ jest to puder prasowany, można go niesamowicie budować. Wsiadanie za ciężkie jest praktycznie niemożliwe.

Po nałożeniu By Terry Hyaluronic Pressed Hydra Powder.

Przez wiele księżyców przysięgam na produkty By Terry za to, że dają mi świecącą bazę, której tak pragnę. Korzystanie z polubień kultowych Celuloza Rozjaśniające Serum CC (61 funtów) za blask, który właśnie wyszedł ze słońca i Baume de Rose Pielęgnacja skóry By Terry była moim ulubionym celem uzyskania naturalnie wyglądającego blasku odkąd tylko pamiętam. Ale teraz naprawdę przekroczyła granice jako marka, realizując zadanie, które wcześniej uważałem za niemożliwe.

Gdybym miał w kilku słowach opisać Hyaluronic Pressed Hydra Powder, powiedziałbym, że to w zasadzie filtr IRL Paris. Daje iluzję pomalowanej aerografem skóry, ale nadal w jakiś sposób udaje jej się zachować blask i przepuszczać wszystkie produkty, które się pod nią znajdują. Dzięki temu produktowi mogę powiedzieć, że oficjalnie jestem osobą od pudru.